II Dzień ul. Wierobieja. Ta impreza znów rozbiła bank Julia Szypulska 11 sierpnia, 2023
Fot. Andrzej Szypulski

II Dzień ul. Wierobieja

Ta impreza znów rozbiła bank

Za nami druga edycja święta tej najstarszej w mieście ulicy. To tutaj pojawił się pierwszy neon w Hajnówce i pierwszy sklep samoobsługowy. Jakby nie zacząć opowieści o tej ulicy i jej święcie, to zawsze będzie to historia o ludziach. O tych, którzy tu kiedyś mieszkali i pracowali, o tych, którzy zorganizowali tę imprezę, i wreszcie o tych, którzy świetnie się na niej bawili.

Na wycieczkę w przeszłość w minioną sobotę (5 sierpnia) zabrał hajnowian Ryszard Pater, autor książek historycznych na temat miasta i okolic, skarbnica wiedzy o dawnych czasach i mieszkańcach. Niektórzy uczestnicy przyjechali do Hajnówki specjalnie na ten spacer historyczny. Jeśli chodzi o ulicę Wierobieja, jest o czym opowiadać. To tutaj prowadził swój zakład legendarny cukiernik, do którego mamy posyłały dzieci w niedzielę, mówiąc: „Biegnij do Drewnowskiego po napoleonki”. Tutaj też działał inny legendarny zakład – fotograficzny. Należał do Andrzejewskiego. To on jako pierwszy na Wierobieja kupił sobie po wojnie samochód. W czasach gdy ludzie zazwyczaj chodzili pieszo, albo jeździli furmankami, auto robiło wrażenie. W drewnianym budynku z kolei, obecnie opuszczonym i przeznaczonym do sprzedaży, do którego współcześnie dodano kolumny w stylu antycznym, mieścił się pierwszy w Hajnówce sklep samoobsługowy. To właśnie w nim pojawił się pierwszy w mieście neon.

Słuchając różnych wspomnień, trudno oprzeć się wrażeniu, że do Wierobieja pasuje przymiotnik „pierwszy”, i to z wielu powodów. Pierwszy sklep, pierwszy neon, pierwszy samochód… Trudno się dziwić, kiedyś to była „pierwsza” ulica w mieście. I przed wojną, i po wojnie centrum usług wszelakich. Przychodziło się tu, żeby sprzedać, kupić, poplotkować, napić się, zjeść, załatwić interes. W tę konwencję wpisał się też Dzień ul. Wierobieja (I edycja odbyła się 6.08.2022 r.). To był pierwszy taki pomysł. Można go było zrealizować dzięki funduszom norweskim w ramach projektu „Hajnówka OdNowa – Zielona Transformacja”. W dzień imprezy ulica znów zatętniła życiem, znów pojawiły się na niej tłumy, rozległy okrzyki. Choć nie były to okrzyki nawołujących handlarzy, jak dawniej, a doskonale bawiących się mieszkańców. Pierwsza edycja okazała się strzałem w dziesiątkę. Organizatorzy otrzymali mnóstwo ciepłych słów i sporo deklaracji uczestnictwa w drugiej edycji.

Za organizację drugiej zabrała się ta sama grupa zapaleńców, w sumie około dziesięciu osób. Wniosek w konkursie w ramach „Norwega” złożyło Stowarzyszenie „Metamorphosis”, organizacyjną pałeczkę przejęła ekipa z Akcja Hajnówka. Częściowo to ci sami ludzie – działają i w stowarzyszeniu, i w Akcji. Ta druga jest grupą nieformalną. Tworzą ją oczywiście hajnowianie – ludzie w różnym wieku, pracujący w różnych zawodach, mający różne doświadczenie życiowe. Łączy ich jednak miłość do tego miasta. I chęć, by wspólnie działać na jego rzecz.

– Zależy nam na tym, żeby wzbudzić w ludziach prospołeczne postawy, żeby ich przekonać, że to od nich zależy, co się będzie działo w tym mieście – mówią. – Ale nie cytuj nikogo z nas z nazwiska – proszą. – Nikt tu nikogo nie reprezentuje. Działamy wspólnie.

Członkowie Akcja Hajnówka

Podkreślają, że są wolontariuszami. I że każdy może do nich dołączyć, jeśli tylko ma jakiś pomysł i chciałby się nim podzielić. Ludzie zaczynają im ufać i wspierać. Było to widać podczas organizacji II Dnia ul. Wierobieja, ale i podczas pierwszej edycji. Do pomocy zgłosiło się mnóstwo osób – przedsiębiorców, przedstawicieli instytucji, po prostu mieszkańców. Jedni zaoferowali się, że przekażą gadżety na nagrody w konkursach, inni zaproponowali użyczenie sprzętu, jeszcze inni służyli dobrą radą.

Tak zorganizowano tę imprezę – wspólnymi siłami. I mimo że 5 sierpnia wszystko już było dopięte na ostatni guzik, organizatorzy czuli niepokój. Powód? Pogoda. Najgorsza z możliwych. Lało, wiało, grzmiało i błyskało. I tak przez cały tydzień poprzedzający imprezę. Organizatorzy z niepokojem śledzili prognozy. W końcu pojawiło się światełko nadziei. W sobotę po południu ma się przejaśnić – donosiły portale. Choć tego dnia rano jeszcze nic tego nie zapowiadało, a namioty były rozstawiane w strugach deszczu. Czy pomogły modlitwy, czy szamańskie tańce odprawiane w intencji ustania deszczu, czy nieustająco dobre humory organizatorów – nie wiadomo. Faktem jest, że słońce wyszło, zrobiło się gorąco, a ekipa z Akcji Hajnówka odetchnęła z ulgą.

Pogoda okazała się łaskawa, ale lęk o to, czy ludzie przyjdą, pozostał. Kiedy wybiła godzina 16 organizatorzy ustawili się pod sceną. Hajnowska orkiestra, która miała z pompą przemaszerować Wierobieja, też już w zwartym szyku. Muzycy czekają na sygnał. „Ale gdzie ci ludzie?”– zastanawiali się gorączkowo organizatorzy. „Zaczynać i czekać, aż dołączą? Zaczynamy!”

– Orkiestra ruszyła, patrzymy, a za nią tłumy! To tam się wszyscy ustawili! Ależ wtedy poczuliśmy ulgę i wzruszenie. – Organizatorom nawet teraz łezka się w oku kręci.

Członkowie Akcja Hajnówka

Rzeczywiście, frekwencja dopisała. Przyszło sporo fanów orkiestry chcących wspierać muzyków w przemarszu. Także spacer historyczny spotkał się z ogromnym zainteresowaniem i pozytywnym odbiorem. Ryszard Pater swoimi opowieściami uwiódł tłumy. Posłuchać go przyszli nie tylko mieszkańcy, ale też ci, którzy stąd pochodzą, ale wyjechali; ci starsi, i ci młodsi.

A potem była zabawa. Na czas imprezy Wierobieja była zamknięta dla samochodów. Wzdłuż ulicy ustawiono stoiska z różnego rodzaju atrakcjami. Spragnieni mogli spróbować wyrobów z Browaru Markowego. Była też pyszna domowa babka ziemniaczana i bigos. Dla miłośników historii organizatorzy przygotowali wystawę zdjęć prezentujących, jak wyglądała Wierobieja przed laty. Co chwila ktoś podchodził, porównywał, które domy jeszcze są, a których już nie ma. Ludzie wymieniali się wspomnieniami. Raz po raz słychać było przy zdjęciach: „A pamiętasz…”.

– O, kiedyś to tu się działo – wspomina mężczyzna w średnim wieku o wyglądzie rockmana. – Było mnóstwo sklepów i usługi. Jak jeszcze nie było centrum handlowego i marketów, to tutaj wszyscy przyjeżdżali na zakupy. Raczej nie uda się już tego przywrócić, ale może chociaż jakieś wydarzenia kulturalne mogłyby się tutaj odbywać, tak jak teraz? – zastanawia się.

Mieszkaniec Hajnówki

Przyszedł posłuchać na żywo hajnowskiego zespołu Londyn ’70. To był mocny, punkrockowy koncert. Przypomnienie brzmień, z jakich kiedyś słynęło to miasto. I których wciąż wiele osób słuchało z przyjemnością.

– Ja przyszedłem obejrzeć wystawę starych samochodów, a właściwie motocykli – mówi brunet z brodą. – W młodości jeździłem WSK i został mi sentyment.

Mieszkaniec Hajnówki

Jedni przyszli na koncert, inni potańczyć, jeszcze inni powspominać. Byli i tacy, którzy po prostu chcieli pobyć wśród ludzi. Spotkać znajomych, porozmawiać. Ta impreza połączyła środowiska, pokolenia, gusty muzyczne i smaki. A Wierobieja znów, choćby tylko przez jeden dzień, była najważniejszą ulicą w mieście.

Skip to content